Dzisiaj za sprawą G. pulchripes, a raczej przez własną
nieuwagę, miałem niezłego stracha. Ale po kolei. Jakiś czas temu dwóm
ptasznikom zrobiłem kryjówki z ukośnie położonych kawałków drewna z korą (samej
kory nie dało się odłupać od pniaka). Niestety, nieopatrznie jeden z tych
kawałków umieściłem nie przy samej ściance braplasta, tylko z małym odstępem.
No i pająk postanowił akurat tamtędy się przecisnąć. Niestety, nie doszacował swoich
rozmiarów – o ile karapaks przeszedł, to odwłok najwyraźniej się zaklinował.
Nie wiem ile to trwało, ale jak zobaczyłem rano co się porobiło zaraz pająka
wyswobodziłem i poprawiłem położenie drewna tak, by się to nie mogło powtórzyć.
Ku mojemu zaniepokojeniu, pająk miał po tym incydencie wyraźnie spłaszczony odwłok.
Na szczęście, po paru godzinach wrócił on do swoich naturalnych, zaokrąglonych
kształtów i teraz wygląda normalnie. Pozostaje mieć nadzieję, że pająk nie
odniósł żadnego trwałego uszczerbku na zdrowiu, a ja mam nauczkę, żeby większą
uwagę zwracać na to, jak rozmieszczam elementy wystroju terrarium…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz