czwartek, 24 marca 2016

Chilobrachys huahini

Wczoraj dotarł do mnie nowy pajączek, a jest nim Chilobrachys huahini, w stadium L5 :) Trochę się obawiałem tego jak zniesie podróż, ale okazało się że dotarł cały i zdrowy i w dodatku w znakomitej formie… Ledwo go wydobyłem z kliszówki, a już się przekonałem co to znaczy naprawdę szybki pająk, i to w dodatku taki co to nie dostaje zadyszki po 20 cm biegu ;) Oczywiście na dzień dobry udał się w ucieczkę i to na tyle skutecznie, że musiałem odsuwać kanapę, żeby go złapać (dobrze że tam się na chwile zatrzymał). Muszę powiedzieć, że skutecznie mi podniósł ciśnienie, nie uśmiechało mi się bowiem by trwale wymknął mi się spod kontroli taki jadus (niby mały, ale jednak jad ma ponoć ten gatunek bardzo mocny).
Po tej przygodzie już arcyostrożnie umieściłem go w pojemniku w którym na razie będzie sobie żył. Wkrótce okazało się, że informacje o tym, że dużo pajęczynuje nie są ani trochę przesadzone. Już po 15 minutach (!) zrobił sobie dywanik z pajęczyny, a na drugi dzień rano napajęczynował więcej, niż wszystkie moje pozostałe ptaszniki razem wzięte przez parę miesięcy, może poza P. cambridgei który też ładnie pajęczynuje.
Poniżej prezentuję fotkę nowego lokatora, którą zrobiłem korzystając z jego chwilowego uspokojenia;) Wygląda może nieco niepozornie, ale wierzcie mi, drzemie w nim prawdziwy diabeł :) Ze względu na temperament tego osobnika zapewne będzie to zapewne jedno z nielicznych jego zdjęć. Już samo odchylenie pokrywki by pstryknąć fotkę było przeżyciem… Podejrzewam, że w przyszłości każde karmienie będzie mi dostarczało niezapomnianych wrażeń, ale o tym pewnie nieraz jeszcze napiszę ;) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz