No i się wyjaśniło czemu Gienia (samica A.geniculata) nie
jadła od 2 tygodnia co jak na ten gatunek jest dość dziwne – otóż przeszła
wylinkę. Cieszy mnie to, mimo iż wizualnie nie zyskała jakoś bardzo na
rozmiarach, przynajmniej tak się wydaje jak ją obserwuję w norce w której
ostatnio przesiaduje.
Za to Gienek (czyli samiec tego samego gatunku) je jak
najęty. Poniżej prezentuję parę fotek z jego uczty :) Przy czym jest z niego
spory nerwus, bowiem nawet jak jest zajęty konsumpcja, to wyczesuje się przy
byle podmuchu powietrza (choćby jak mu zraszam podłoże). Cóż, taki jego urok…
Ładnie też je ostatnio kędzior, od czasu wylinki pochłania wszytsko
co mu podsunę. Szkoda tylko, że wszystko pod ziemią, więc niewiele mam do
obserwowania…
Za to bardzo efektownie poluje Lasiodora – co prawda też w
norze, ale jest ona na tyle wielka, że widać wszystko jak na dłoni;) Ostatnio
dostała karaczana argentyńskiego (skrzydlatego samca) i od włożenia go do pojemnika
do ataku minęło może ćwierć sekundy. Szybka jest, bestyja…
Nadzwyczajny apetyt dopisuje też samcowi N. Chromatus –
potrafi zeżreć 3 turki na jedno posiedzenie, tak jak to miało miejsce wczoraj.
Bardzo efektowny jest to pająk, spory, fajnie ubarwiony, efektowanie polujący.
I tylko nic nie pajęczynuje. Dosłownie nic, zero… W ogóle też nie kopie. Leń
jeden:)
Apetyt natomiast przestał dopisywać C. fasciatum – dotąd największemu
żarłokowi w hodowli. Mam nadzieję że idzie wylinka. Podobnie jak H. gigas,
który nie jadł od 14 marca i w ogóle podanym karaczanem się wczoraj nie
zainteresował. Zobaczymy, może coś się niedługo wydarzy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz