niedziela, 6 marca 2016

Wylinki i inne sprawy



Dawno nic nie pisałem, więc czas na parę słów na temat tego co słychać w mojej hodowli. Przede wszystkim było parę wylinek. Wyliniały: 29 lutego świeżo otrzymany samiec Acanthoscurria geniculata,  1 marca kędzior na L8 (pościł od 6 lutego) oraz 3 marca Nhandu chromatus  (głodówka od 12 marca, kiedy to pożarł wielkiego jak dla niego karaczana argentyńskiego). O ile przyrosty kędziora i geniculaty są umiarkowane (ten ostatni przynajmniej nabrał pięknych, żywych barw), to N. chromatus urósł naprawdę dużo i obok Lasiodory jest teraz największym okazem w moim stadku :) Zrobiłem mu parę zdjęć, za niedługo postaram się je wrzucić.
W związku z tak licznymi wylinkami, ostatnio mam mniej pająków do karmienia. A i tym apetyty specjalnie nie dopisuje. G. pulchripes, dotąd mocno żarłoczny, olał podsunięte mu karaczany, więc może będzie wylinka (ostatnio jadł  1 marca). Nawet niezawodny dotąd C. fasciatum mocno się namyślał – zjeść czy nie zjeść, oto jest pytanie… Ostatecznie na szczęście stwierdził, że jednak zje :)
Nie namyślała się natomiast samica A. geniculata – je zawsze, szybko i chętnie:) No ale to ponoć wyjątkowo żarłoczny gatunek, więc wszystko w normie.  
Na przykładzie parki ganiculat można natomiast zaobserwować, jak potrafią się różnić w zachowaniach osobniki tego samego gatunku. O ile samiec nic nie robi siedzi w miejscu, nic nie kopie, nic nie pajęczynuje, o tyle samica przekopała cały pojemnik, wywaliła miskę z wodą, wykopała dość głęboką norkę, a z wydobytego urobku usypała coś w rodzaju ścianki z torfu dookoła całego pojemnika , sięgającej do samego sufitu. Dość ciekawie to wygląda, ale obawiam się, że ograniczy jej wentylację, bo zasłoniła w ten sposób wszystkie otwory w bocznych ściankach, zostały tylko te od góry. No zobaczymy jak to będzie, być może trzeba będzie skorygować lekko te jej zapędy budowlane :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz