piątek, 22 lipca 2016

Wieści z hodowli



Dziś nakarmiłem moje podrostki :) większości dopisuje apetyt, za wyjątkiem G. pulchripes, (który miał wczoraj wylinkę i nieźle przy tej okazji wyrósł), C. fasciatum (kapryśny ostatnio co do jedzenia – raz je, raz nie je, jak mu się tam akurat spodoba;)) oraz B. albopilosum (ostatnio jada 2 razy w miesiącu – chyba przeszedł na dietę cud:-D). Reszta wcina wszystko co się nawinie pod chelicery. L. parahybana to nawet chyba trupka zjadła. Piszę chyba, bo jak jej rzuciłem karaczana to się nie ruszał. Chciałem sprawdzić czy aby żywy, a wtedy nagły atak na pesetę i zaraz potem na niego. Nic nie wierzgał, jak go konsumowała, więc mógł być już martwy, ale tego już nie zdążyłem sprawdzić. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że jej ewentualna padlina nie zaszkodzi…
N. chromatus też dostał karaczana argentyńskiego, chwycił go chelicerami ale chyba nie ukąsił, bo karaczan wciąż wierzga, i tak tio już trwa od dobrej pół godziny…
A w ogóle to najlepszy był dziś ostatnio nabyty samiec B. vagans. N moment spuściłem z niego wzrok i uciekł z pudełka razem z konsumowanym właśnie drewnojadem. Jak go zacząłem łapać to go porzucił i uciekł na ściane, demonstrując naprawdę zadziwiająca prędkość jak na ten gatunek. Niby Brachypelma, a taki szajbus;) oczywiście po chwili wrócił na swoje miejsce razem z niedoszłą swoją ofiarą ;)

A poniżej parę fotek z zapasów N. chromatus z karaczanem oraz G. pulchripes po wylince :) 




ps. N. chromatus chyba w końcu dał radę karaczanowi, ale długo to trwało... Jeszcze w południe owad był zdecydowanie żywy i w dobrej formie, mimo iż "w szponach" pająka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz