piątek, 24 czerwca 2016

Nowe maluchy



Wczoraj dotarły do mnie 4 nowe pajączki od kolegi Kava92 z forum arachnea.org :) Dwa z nich wygrałem w konkursie, dwa kolejne są w gratisie. Paczka trochę szła, ale na szczęście zwierzaki dotarły całe, zdrowe i w dobrej formie:)
Nowymi lokatorami w mojej hodowli są:
Holothele sanguiniceps – największy z nich wszystkich, niezły biegacz.  Od razu próbował nawiać, ale go złapałem ;) Potem się na szczęście trochę uspokoił.
Phlogiellus sp. Thailand – zwany też chyba Neochilobrachys (stara nazwa?) i jeśli ma zachowanie podobne do Chilobrachys, a czytałem że ma, to może okazać się niezłym wariatem ;)
Theraposidae sp. Villa Tunari – bardzo zagadkowy dla mnie pająk, nic o nim w sieci nie mogę znaleźć. Chyba w ogóle nie sklasyfikowany, nawet nie przyporządkowany do któregokolwiek rodzaju, skoro jest określony jako „Theraposidae”, czyli de facto.. „ptasznik” ;)
Brachypelma vagans – jako że to drugi okaz tego gatunku u mnie, będzie zwany vangansem mniejszym (albo młodszym;)) Już widać, że podobnie jak jego większy ziomek uwielbia siedzieć pod ziemią.
Do pełni szczęścia dostałem jeszcze porcję karmówki dla maluchów, więc ogólnie jest wypas :)
ps. niedługo potem sprawiłem sobie jeszcze jednego malucha, tym razem Avicularia avicularia L3. Fajny mały brzdąc :)

piątek, 17 czerwca 2016

Rozterki G. pulchripes ;-)



Nie sądziłem że którykolwiek pająk mnie kiedykolwiek zirytuje, ale jak widzę co ostatnio wyczynia G. pulchripes, to naprawdę ciężko się nie zdenerwować. Otóż ptasznik ów… zapomniał jak się atakuje karmówkę :-P Pochodzi, jakby chciał zaatakować, ale niech tylko drewnojad się poruszy, to pająk odskakuje. Przymierza się, już prawie ma larwę pod kłami, i nagle odstępuje. I tak parę razy. Nie jest to chyba zwykłą głodówka przed wylinką, bo w takiej sytuacji pająki na ogół albo ignorują karmówkę, albo wręcz uciekają przed nią. A ten jakby chciał atakować, tylko nie wie jak to zrobić. A wcześniej (mniej więcej do końca maja) jakoś nie miał takich zawahań i wcinał wszystko jak leci. Cóż, może jestem po prostu świadkiem jednej z legendarnych już głodówek tego gatunku… 
Reszta towarzystwa (zwłaszcza L. parahybana. P. cambridgei i N. chromatus) nie ma takich rozterek i atakuje wszystko co się rusza. I to mnie cieszy :)

czwartek, 9 czerwca 2016

Nowy domek dla vagansa



Wczoraj Brachypelma vagans zmieniła (bądź zmienił;)) adres zamieszkania – z moczbox na sałatkobox:) W nowym miejscu chyba się pająkowi spodobało bo przygotowałem gotowe zagłębienie, którego nie musiał sobie kopać, a siedzi w nim cały czas;) Być może będzie linieć bo dupka cała czarna (podobnie, jak u smithi). Kolejna zmiana obyczajów nastąpiła u P. Cambridgei – wylazł ze swojego dotychczasowego gniazda i poza nim stworzył coś w rodzaju baldachimu z pajęczyny i podłoża, uczepionego do sufitu terrarium. I pod nim sobie ciągle siedzi. Nawet mi to pasuje, bo ciągle go widać, ale nie wiem czy całą konstrukcja się nie zawali jak przyjdzie do karmienia.. Pani cerata natomiast buduje aż się kurzy. Ciągle poprawia swoje korytarze, pajęczynuje wejścia i przenosi nakrętkę która dostała na wodę – naprawdę, codziennie jest w innym kącie terrarium. W ogóle to się zastanawiam nad sensownością pozostawiania pająkowi miski z wodą. Gdzieś przeczytałem żeby tak robić i się tego trzymam, ale jakoś nigdy nie zauważyłem by z niej korzystały, za to często je wywracają albo zapajęczynowują całą…   
A poniżej prezentuję fotkę vagansa w nowym domku :)


niedziela, 5 czerwca 2016

Niedzielne karmienia



Garść obserwacji z dzisiejszych karmień:)
Najbardziej chyba mnie zadziwił N. chromatus który zaatakował… strumień wody ze strzykawki, którą mu zraszałem podłoże. I to nie raz, ale kilka razy, dosłownie gonił za nim po całym terrarium, gdziekolwiek bym nie chciał mu zwilżyć. Czegoś takiego to ja jeszcze nie widziałem;) Może dawał do zrozumienia że po wylice jest już gotów już coś zjeść;)
Tak jak np. lasiodorka która schrupała karaczana aż trzeszczał chitynowy pancerzyk ofiary. Tym razem chrupanie miało wymiar jak najbardziej dosłowny!
Karaczana dostała też cerata, która zaatakowała go w swojej nowo wykopanej norze. A że nora wąska a karaczan zaszedł ją od tyłu to się musiała do ataku jakoś tak odwrócić, że aż się zgięła w pół. I to dosłownie, aż się bałem, żeby sobie nie uszkodziła lub wręcz nie oderwała odwłoka, tak dziwacznie to wyglądało. Pozostaje mi mieć nadzieję, że wiedziała co robi.
Nieudolnie za to zaatakowała swojego karaczana smithi, która go najpierw dopadła i już myślałem że po nim, a po chwili widzę że spokojnie sobie spaceruje po terrarium. Tylko nogę stracił i jest teraz inwalidą. Cóż, może braszka po prostu nie głodna, albo do wylinki się szykuje, co by mnie bardzo ucieszyło:)
Wyliniał natomiast wreszcie C. fasciatum, ale nic przy tym nie urósł. Wymiary ma takie jakie miał, tylko kolory żywsze. No i jakiś jest okropnie nerwowy, to mu wylinki nie zabierałem.
Zabrałem ją natomiast od samicy A. geniculaty, która z kolei urosła konkretnie i nie bardzo chciała swoją starą skórkę oddać :)

ps. Smithi jednak się skusiła na karaczana:)

piątek, 3 czerwca 2016

Zaległe fotki



Dziś parę zaległych fotek :)

A. Geniculata z drewnojadem. jak przystało na ten gatunek, apetyt dopisuje, o ile tylko akurat nie przygotowuje się do wylinki:

Kędzior w całej okazałości:) Zasadniczo bardzo spokojny, na tyle, że jako pierwszego wziąłem go na rękę, ale ostatnio zaskakuje swoja agresywnością - próbuje atakować pęsetę, gdy wyciągam mu z pojemnika niezjedzone resztki... Ciekawe, czy robi się agresywny z wiekiem, czy też po prostu miał gorszy okres ;)

L. parahybana przed wylinką. Nie wygląda za ładnie przez te wyblakłe brązowe kolory. Po wylince prezentuje się znacznie bardziej okazale, więc trzeba jej będzie zrobić nową sesję:)

G. pulchripes - też na ogół bardzo spokojny pająk, ale coś ostatnio tez miewa tendencję do stawiania się...