Coś ostatnio zastój w hodowli i nic się specjalnie nie dzieje, żadnych
wylinek ani nic :( (no, jesli nie liczyć mikrusa Theraphosidae sp. Villa
Tunari, który mikrusem nadal pozostał). Postanowiłem, że zrekompensuję
sobie utratę C. fasciatum (o czym pisałem, ale zniknęło) i zafunduje
sobie pająki o których już myślałem od dłuższego czasu - czyli
Poecilotherie. Wybór padła na P. regalis, dwie sztuki L2 już są
zamówione i w przyszłym tygodniu powinienem je mieć.
Z ciekawszych obserwacji wspomnę o pokazie sprawności jaki dał H. gigas.
Ów pająk jak przystało na podziemnego siedzi ciągle w norze. Nora ta ma
dwa wejścia, w przeciwległych końcach pojemnika. Ostatnio jak karmiłem,
ledwo zdołałem położyć karaczana na podłożu, jak w jednego wejście
pająk dosłownie wyleciał, w locie złapał ofiarę która nawet nie zdążyła
się ruszyć i płynnie, bez zatrzymywania zanurkował do drugiego wejścia
do nory, gdzie zniknął. Trwało to naprawdę mgnienie oka i spowodowało u
mnie spory opad szczeny. Naprawdę, te zwierzęta są nie tylko piekielnie
szybkie, o czym wiedziałem, ale i niesamowicie zwinne. Zrobiło to na
mnie naprawdę spore wrażenie!
Nadzieję na wylinkę daje mi ostatnio samica C. marshalli, która
zaprzestała w ogóle wychodzenia z nory, nawet po jedzenie, co przedtem
czyniła dość ochoczo. Natomiast kędzior po ostatniej wylince stał się
dość nerwowy i agresywny. Przedtem uosobienie spokoju, teraz atakuje
wodę którą zraszam podłoże. Na ręce już się nie odważę go brać, co
przedtem się zdarzało ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz